-Jestem! - Stiles zdjął szarą bluzę i rzucił ją na fotel. Zawsze zastanawiał się w jakim celu został on tu postawiony, kto normalny stawia mebel tuż przy drzwiach wejściowych?! Jednak po zakończeniu szkoły podstawowej Stiles odnalazł sens życia tego nieszczęsnego, obitego w czerwoną, zdartą już skórę fotela. Pisane mu było znosić ciężar bluz, kurtek czy plecaków, którymi zostawał obarczany przez siedemnastolatka.
-Zaraz jadę do pracy, wrócę około 21, może później. W lodówce masz pizzę i kilka udek kurczaka. - Z kuchni dobiegał głos szeryfa Stilinskiego.
-Okay, okay. Dzisiaj wpadnie do mnie Danny, muszę poprawić chemię a on ponoć ma mi w tym pomóc - powiedział Stiles zdejmując białe trampki - teraz idę pod prysznic, bo nie wytrzymam! Jestem cały mokry, rząd powinien zakazać nauczycielom kończenia planu lekcji treningiem!
-To cześć! - drzwi wejściowe ponownie zostały zamknięte.
Stiles ściągnął przepocony t-shirt, rzucił nim na łóżko, to samo zrobił ze spodenkami i bielizną. Nagi wszedł do kabiny prysznicowej i odkręcił wodę. Kakaowy zapach żelu pod prysznic roznosił się po całej łazience. Stiles rozsmarowywał go po całym ciele, nucąc pod nosem jego ulubioną piosenkę. Pokaz talentu przerwał mu głośny dźwięk dzwonka do drzwi rozchodząc się echem po pokojach. Chłopak zakręcił wodę, od pasa w dół owinął się ręcznikiem i prędko ruszył w stronę drzwi. W ich progu stał Danny.
-No nieźle, jeżeli zawsze w takim stroju witasz gości, spodziewaj się mnie nawet jutro!
-Tak, tak, też cieszę się, że Cię widzę - odpowiedział Stiles - no i widzisz człowieku? Przerwałeś mi prysznic. Nie zdążyłem się wytrzeć i jeste...
-...i jestem teraz cały mokry i nagi, tak wiem, wiem. Ale! Z mojego punktu widzenia to nawet dobrze, wiesz... na mokro lepiej wcho...
-HDIWBCTRAGHITUR! Proszę, nie kończ. Lepiej chodźmy na górę.
Gdy przekroczyli próg pokoju Stiles'a, ten podszedł do szafy i wyjął z niej podkoszulek, spodenki i bokserki. Chłopak odwrócił się plecami do Danny'ego, rozwinął ręcznik, który automatycznie opadł na ziemię.
-Łoo stary! Moje brudne myśli coraz bardziej obfitują w twoją twarzyczkę! Tylko dobrze by było, gdybyś obrócił się tak o 180° - zażartował Danny - A tak na serio, to już się odwracam.
-Nie, spoko, spoko. Chłopie, od kilku lat przebieramy się razem w szatni, męski tyłek to dla nas żadna nowość! - oznajmił Stiles - Ale lepiej wyjmij już książki.
Gdy chłopiec odwrócił się z powrotem do biurka, leżało już na nim pełno książek, zeszytów, zbiorów zadań. "Przejrzysty podręcznik, który od pierwszych lekcji pomaga kształcić umiejętności potrzebne na egzaminie maturalnym", już po przeczytaniu strony tytułowej miał dosyć. Danny z zapałem tłumaczył Stilesowi zadania, które powoli zaczynał rozumieć. Po godzinie przerobili materiał z pierwszego działu. Po dwóch zjedli pizzę.
-Dobra, należy nam się odpoczynek. Zdecydowanie. - Oznajmił Danny.
-Jesteś cudotwórcą! Myślałeś nad zostaniem nauczycielem, czy coś?
-Po pierwsze, nie, praca nauczyciela odpada. A po drugie, jestem cudotwórcą w wielu rzeczach!
-Nie wątpię - odpowiedział Stiles - ale może zaprezentujesz je kiedy indziej. To co, trzeci dział?
-Wiesz co? Pierdolić naukę. - Danny wstał z krzesła, podszedł do Stilesa i zaczął go namiętnie całować. Stiles całując przyjaciela, łapczywie ściskał jego pośladki, po czym złapał za jego koszulkę i przerywając całowanie rozebrał go z niej. Danny całował nieziemsko. Jego sylwetka była bardzo wysportowana, co czyniło go aż nadto seksownym. Ściągnął Stilesowi koszulkę, delikatnie, dłońmi dotykał jego ciała, po czym odsunął usta, lekko przykucnął i zaczął przyjemnie zwilżać językiem jego sutki. Stiles uniósł głowę, przypatrując się sufitowi. Przygryzł wargę. Danny z powrotem wstał, zwilżył usta i przybliżył je do ust Stilinskiego. Całowali się, dotykali, obejmowali. Bramkarz objął Stilesa w pasie, przybliżył jego ciało do siebie, po czym uniósł go. Nie przerywali całowania. Zrobił trzy kroki w lewo, po czym rzucił Stilinskiego na łóżko.
- Mam nadzieję, że jesteś zadowolony z korepetycji. - odparł, po czym rozłożył szerzej nogi Stilesa i usiadł między nimi. Masował go po klatce piersiowej. Pochylił głowę nad brzuch przyjaciela, po czym zaczął go cmokać. Lewą ręką ściskał jego pośladki, zaś prawą osuwał coraz niżej, aż, przez spodnie, masował jego penisa. Stiles zamknął oczy. Myślał o chłopaku. Swoim chłopaku. Nie o Dannym, który właśnie zaczynał rozpinać jego spodnie. Jego myśli skierowały się ku Derekowi.
-Nie... nie mogę.
-Przepraszam? Nie rozumiem?
Stiles wstał, zapiął rozporek i guzik u spodenek, Danny usiadł na rogu łóżka.
-Po prostu, nie mogę. Przepraszam, ja... nie wiem, co ja myślałem. Chyba już zwariowałem dostatecznie.
-W porządku, nie powinienem, moja wina - chłopak zdążył założyć już koszulkę i spakować plecak - to ja już pójdę.
-Przepraszam...
-Cześć.
Stilinski usiadł na skraju łóżka. Z jego oczu wypłynął strumień łez.
Zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów!
~Igrający z Ogniem